| | | | | | | |
Wiadomość poufna  |
| |
| |
|
|
Zatrudnienie rośnie - pierwszy raz od sześciu lat
|
Sytuacja na rynku pracy nieoczekiwanie się poprawiła. Wzrost płac przyspieszył, ale na razie nie zagraża inflacji. A sama inflacja spadła, zamiast wzrosnąć - takie krzepiące informacje o stanie gospodarki w grudniu opublikował w poniedziałek GUS. Na ten moment czekaliśmy już od wielu miesięcy - zatrudnienie w sektorze przedsiębiorstw w końcu zaczęło rosnąć. Na początek bardzo symbolicznie - o 0,2 proc. w porównaniu z grudniem 2003 r. To jednak przełom po długim, sześcioletnim okresie zaniku miejsc pracy. Okazało się, że sytuacja na rynku pracy w ostatnim miesiącu roku nie była tak zła, jak to miało miejsce we wcześniejszych latach. Sezonowo bowiem pracy ubywa. - Między listopadem a grudniem zatrudnienie zmniejszyło się o 0,2 proc. Wcześniej normą były 0,5-proc. spadki, a w grudniu 2001 r. było to aż 1,4 proc.! - przypomina Katarzyna Zajdel-Kurowska, ekonomistka Citibanku Handlowego. Tegoroczną poprawę potwierdzają grudniowe dane z rynku internetowych ogłoszeń o pracę, które zbiera firma doradcza Hudson Global Resources. - W grudniu ukazało się ogółem 200 ogłoszeń rekrutacyjnych więcej niż przed miesiącem. Zazwyczaj jest to miesiąc pewnego zastoju w rekrutacji. Firmy koncentrują się bowiem na zamykaniu roku oraz realizacji zysków płynących z szaleństwa zakupowego, jakie towarzyszy Bożemu Narodzeniu - napisano w komentarzu. Ekonomiści zastanawiają się teraz, czy miejsca pracy na trwale przestały zanikać i czy to początek istotnej poprawy na rynku pracy, która mogłaby doprowadzić do istotnego spadku bezrobocia. - W wielu działach przemysłu (np. w motoryzacji) produkcja rośnie tak szybko, że musi następować wzrost zatrudnienia. Nie da się realizować zamówień tylko poprzez większą wydajność pracy - mówi Marek Zuber, główny ekonomista firmy TMS. - Oczekujemy, że tegoroczny wzrost gospodarczy będzie napędzany przez inwestycje, a wraz z nimi musi rosnąć zatrudnienie. Zresztą z badania aktywności ekonomicznej ludności, które pokazuje trendy w całej gospodarce, a nie tylko w sektorze przedsiębiorstw, wynika, że stopa zatrudnienia rośnie od kilku miesięcy - dodaje Ryszard Petru, główny ekonomista Banku BPH. Wszyscy jednak zgodnie twierdzą, że na spektakularną poprawę nie mamy co liczyć, podobnie jak bardzo powolne było pokonywanie spadku zatrudnienia. - Często ożywienie po stronie zatrudnienia następuje ze znaczącym opóźnieniem wobec ożywienia gospodarczego - tłumaczy Stanisław Kluza, główny ekonomista BGŻ. Przy utrzymującym się dość wysokim bezrobociu pracownikom trudno jest wynegocjować znaczące podwyżki pensji. W grudniu 2004 r. pensje były o 3,2 proc. większe niż w grudniu 2003 (w listopadzie było 2,9 proc.). - Już czwarty miesiąc z rzędu roczny wzrost płac jest niższy niż wskaźnik inflacji - podkreśla Zajdel-Kurowska. Według jej wyliczeń w całym 2004 r. realnie nasze zarobki zwiększyły się średnio o 0,8 proc., podczas gdy w 2003 r. o 1,8 proc. Ekonomiści uważają, że taki wzrost wynagrodzeń nie powoduje na razie presji inflacyjnej. Grudniowy wskaźnik cen - ku zaskoczeniu ekonomistów - spadł z 4,5 do 4,4 proc. Zasługa leży głównie po stronie cen paliw - w porównaniu z listopadem potaniały o 2,2 proc., a to efekt wyjątkowo mocnego złotego (umocnił się do dolara o 6 proc.) i spadku cen ropy na światowych rynkach. Jednak w najbliższych miesiącach inflacja będzie wzrastać - to efekt corocznych podwyżek akcyzy, cen energii, gazu czy innych cen administrowanych. Potem jednak zacznie bardzo szybko spadać. Od tego, jak ten skok inflacji zostanie "skonsumowany" przez ludzi - to znaczy, czy wynegocjują podwyżki pensji - i od tego, po ile będą waluty, zależeć będzie, jak szybko Rada Polityki Pieniężnej zdecyduje się obniżyć stopy procentowe.
Źródło: Wyborcza (gazeta.pl) - Gazeta ogólnopolska Dodał: pp Data dodania: 17-01-2005
| |
|
|