W nowym gmachu Philipsa przy al. Piłsudskiego pracownicy już od kilku miesięcy księgują faktury. Ale dopiero wczoraj budynek został uroczyście otwarty. Przyjechały władze firmy, prezydent miasta i marszałek oraz przedstawiciele ministerstwa gospodarki. Po przemówieniach i gratulacjach odsłonili główne wejście, a potem zasadzili pamiątkowego buka.
Biurowiec powstał w błyskawicznym tempie (zaledwie przed dwoma laty Philips kupił dwuhektarową działkę). Ma ponad 8 tys. mkw., 15 sal konferencyjnych, japoński ogród i dużą stołówkę. Plan firmy zakładał, że w centrum będzie pracować ok. 500 specjalistów księgowości, finansów i zakupów. - Życie przerosło nasze oczekiwania - przyznali wczoraj szefowie Philipsa.
Już teraz centrum zatrudnia 750 osób i obsługuje zdecydowanie więcej krajów niż pierwotnie zakładano. Jego pracownicy księgują faktury dla 200 jednostek Philipsa w 20 państwach Europy. Rozwój tak zaskoczył firmę, że nowo otwarty biurowiec jest już za mały. Zmieściło się w nim ok. 600 osób, reszta została w wynajętych pomieszczeniach błękitnego wieżowca (na rogu al. Piłsudskiego i ul. Sienkiewicza).
Błyskawiczny rozwój Philipsa to dowód, że Łódź jest dobrym miastem do takich inwestycji. - Rzeczywiście, nie mamy kłopotów z rekrutacją świetnych pracowników - potwierdza Beata Ptaszyńska-Jedynak, rzecznik Philipsa.
Bolączką są jedynie wyjazdy za granicę. Pracownicy z doświadczeniem porzucają pracę w Łodzi i wybierają ten sam fach, ale lepiej płatny na Zachodzie. - Nie dlatego, że chcą wyjeżdżać, wszystko rozbija się o pensje - ocenia jeden z pracowników firmy. - Niezłe na początku kariery zawodowej, po dwóch - trzech latach przestają satysfakcjonować. Mimo że regularne są niewielkie podwyżki.
O godnych następców nie jest jednak bardzo trudno - twierdzą w Philipsie. Zdecydowana większość kadry ma wyższe wykształcenie, niemal wszyscy mówią po angielsku, a część włada nawet dwoma językami obcymi.
To właśnie sprawia, że Łódź ma szansę na przyciągnięcie kolejnego wielkiego centrum księgowo-informatycznego. To niemiecka firma współpracująca z McKinsey&Company. Właśnie doradcy McKinseya polecili nasze miasto. Rozmowy trwają i są na dobrej drodze.
Jedyną obawą władz miasta jest brak powierzchni biurowych. Lekiem ma być przyciąganie deweloperów, którzy takie budynki w centrum postawią. I tu jest dobra wiadomość. Łodzią zainteresował się duży deweloper, który chce wybudować biura przy al. Kościuszki i ul. Kopcińskiego. To firma z najwyższej półki, a jej plany są podobno mocno zaawansowane.